Uwielbiam ogladać markowe rzeczy, ale zwykle tylko na zdjęciach, bo...
no właśnie, bo zwykle te zdjęcia robią nietuzinkowi ludzie, którzy mają nietuzinkowe podejscie do tematu mody.
I zdjecia są przez to często nieziemskie. A niestety o samych przedmiotach często nie da się tego powiedzieć, bo niektórych po prostu nosić się nie da :)
Oglądam więc z wielką przyjemnością reklamy wielkich marek, ale wybieram rzeczy firm mało znanych lub w ogóle bez metek.
Po pierwsze - ze względu na cenę (nie ma się co oszukiwać, cena oryginalnych jest horrendalna).
Po drugie - bo uwielbiam dokładać do rzeczy swoje ja (przypinka, ćwieki, łańcuszki) i nie jest mi tych rzeczy szkoda :)
Po pierwsze - ze względu na cenę (nie ma się co oszukiwać, cena oryginalnych jest horrendalna).
Po drugie - bo uwielbiam dokładać do rzeczy swoje ja (przypinka, ćwieki, łańcuszki) i nie jest mi tych rzeczy szkoda :)
Trzeci powód jest prosty - oglądałam kiedyś program w TVN w telewizji śniadaniowej bodajże, gdzie tzw. styliści porównywali rzeczy wielkich marek z tymi z sieciówek i często je mylili (metki były zasłonięte):)
Wniosek - nie zawsze wielka cena oznacza wielką jakość.
Źródło: http://www.theblondesalad.com/2012/11/amazon-buyvip-my-november-selection.html
Tommy Hilfiger -
Zdjęcia w obiektywie Karla Templera
Żródło:
http://www.makefashioneasier.pl/bez-kategorii/scott-schuman-the-sartorialist/